Jak zostać morsem i co robić w zimowy weekend nad morzem Bałtyckim?

Wszystko zaczęło się od kolejnego małego marzenia – pojechać nad morze Bałtyckie zimą. Pomysł kiełkował w głowie przez kilka miesięcy, bo kiedy mieszkasz na drugim krańcu Polski nie łatwo jest tak po prostu pojechać nad morze. Przynajmniej tak się nam do tej pory wydawało. 

Jak się później okazało 610 km to tylko 6 godzin spędzonych w trasie, które minęły bardzo szybko. Wyjechaliśmy w piątek rano, a po południu spacerowaliśmy już po molo w Sopocie. 

W sezonie nie pojechalibyśmy do Trójmiasta, jednak zimą warto wybrać miejsce, które tętni życiem. 

Ten nasz krótki wyjazd był jedną wielką niewiadomą. Nie mieliśmy za bardzo planu, nocleg też był nie pewny, pogoda mogła zmienić się w każdej chwili, a wszyscy dookoła mówili, że trochę bezsensu jest jechać tak daleko żeby pobyć na miejscu dwa dni. Jednak wewnętrzna potrzeba wyrwania się z domu zwyciężyła. Stwierdziliśmy, że mamy do dyspozycji samochód więc jeżeli coś pójdzie nie tak, to po prostu wrócimy. 

Jak się pewnie domyślasz wypad okazał się strzałem w dziesiątke. 

Co jednak robić zimą nad Bałtykiem?

Jak przeżyć niezapomnianą przygodę i zamorsować po raz pierwszy w życiu?

Zapraszam Cię do lektury:-)

1. Spacer po plaży i wizyta na molo w Sopocie.

Spacer to najprostsza forma aktywności, która przychodzi mi do głowy. Widok pustej, szerokiej plaży jest oszałamiający. Dodatkowo nic nie relaksuje człowieka bardziej niż dźwięk morskich fal. Warto jednak wiedzieć, że należę do osób którą mogą gapić się w morze cały dzień i są wtedy najszczęśliwsze na świecie. Jeżeli u Ciebie to tak nie działa to pomyśl chociaż o zdrowotnym aspekcie spacerowania. Dzięki częstym wiatrom powietrze nad morzem jest czyste i pełne jodu. Można w końcu wyjść na spacer i nie martwić się smogiem, który straszy na południu Polski. 

Podczas spaceru wskazany jest krótki odpoczynek. Polecam wtedy usiąść na jednej z ławeczek, które znajdują się na molo w Sopocie. Warto wspomnieć, że zimą wejście na najdłuższe w Polsce drewniane molo jest całkowicie darmowe więc można korzystać do woli. 

2. Jedyna w Polsce sauna na plaży i morsowanie w morzu.

Tydzień przed wyjazdem wpadłam na szalony pomysł- chcę zostać morsem. Nie potrafię opisać słowami poziomu ekscytacji jaki mi wtedy towarzyszył. Początkowo chyba sama nie wierzyłam w to co mówię ponieważ na myśl o lodowatej wodzie miałam dreszcze. Jednak tytuł bałtyckiego morsa tak bardzo się mi podobał, że postanowiłam zrobić wszystko, aby nim zostać.

 

Przez przypadek okazało się, że na plaży w Sopocie znajdują się sauny. Ktoś wpadł na genialny pomysł i wybudował na plaży kompleks w którym można wygrzać się w saunie z widokiem na morze, a później w ramach schłodzenia wbiec prosto do lodowatej wody. 

Tak też zaczęliśmy sobotni poranek. Pogoda była iście wymarzona. Świeciło słońce, a Bałtyk był spokojny jak nigdy. Przez 1,5 godziny, na zmianę,  grzaliśmy się w saunie i wbiegaliśmy do morza. Była to nasza pierwsza zimowa kąpiel. Zdajemy sobie sprawę, że wiele brakuje nam do tego żeby móc nadać sobie tytuł prawdziwego Morsa. Jednak złapaliśmy bakcyla, a to nasze pierwsze morsowanie w Bałtyku zapamiętamy pewnie do końca życia. 

Pobyt w saunie nie należał do najtańszych, ale będąc w Sopocie koniecznie spróbuj się tam wybrać. Choćby po to żeby posiedzieć w ciepełku i cieszyć się cudownym widokiem. Uważam, że jest to atrakcja warta swojej ceny.

adres: M15 Restaurant Bar & Sauny, Aleja Franciszka Mamuszki 15 ( na plaży, obok molo)

3. Spacer po Klifie Orłowskim i opuszczone sanatorium.

Klif Orłowski to najdalej wysunięty w morze, naturalny punkt Gdyni. To bardzo widokowe, a przy okazji ciekawe miejsce należy do Rezerwatu Przyrody „Kępa Redłowska”. Klif położony jest około 40 m nad poziomem wód Zatoki Gdańskiej. 

Oprócz walorów przyrodniczych na wzgórzu znajduję się również opuszczone sanatorium, które od razu przykuło moją uwagę. Ośrodek zamknięty został w 2005 roku z powodu osuwającego się klifu. Niestety nie weszliśmy do środka, ale znalazłam bardzo ciekawy wpis pary podróżników, która eksplorowała to miejsce -> LINK

4. Gdańska starówka.

 

Gdańsk zimą wygląda inaczej niż latem. Ciekawa architektura i charakterystyczne zabudowania zdecydowanie łatwiej zauważyć kiedy nie musisz przebijać się przez tłum turystów. Odkryliśmy na nowo urok tego miasta dlatego Tobie również polecamy się tam wybrać. 

 

5. Pyszne jedzenie i klimatyczne knajpki.

Zimowa aura sprzyja wizytom w lokalnych knajpach i kawiarniach, a jedzenie to nieodłączny element udanego wyjazdu. Odkrywanie nowych smaków jest dla mnie prawie tak samo atrakcyjne jak przepiękne widoki dlatego podczas pobytu nad morzem przetestowaliśmy kilka miejsc. 

JEDZENIE:

Naleśnikarnia Cuda Wianki

adres: Bohaterów Monte Cassino 9, Sopot

Knajpa jest niewielka i bardzo przytulna. Żywe kolory wnętrza, kwieciste poduszki i kameralna atmosfera sprawia, że pobyt w zwykłej naleśnikarni jest bardzo przyjemny. Samo jedzenie było na  tyle pyszne, że byliśmy tam na obiedzie i śniadaniu. Z czystym sumieniem możemy polecić to miejsce.

Bar Turystyczny

adres: Szeroka 8/10, Gdańsk

To miejsce z typowym, polskim jedzeniem. Nie sugerujcie się menu, które wypisane jest na ścianie po prawej stronie od wejścia ponieważ nie wszystkie dania serwowane są każdego dnia. Jedzenie było całkiem smaczne, jednak bez fajerwerków. Dużym minusem był tłum ludzi i brak przysłowiowego spokoju.

GRZANE WINO I DESEREK

Kawiarnia Cafe Cultura

adres: Królowej Jadwigi 7, Sopot

Do tego miejsca zaprowadziła nas nasza hostka Joanna ( o tym napiszę w kolejnym artykule). Wchodząc do kawiarni od razu zapominasz o gwarze wielkiego miasta. Jest to miejsce idealne na randkę czy spotkanie z przyjaciółką. Starodawny wystrój, pyszne grzańce, rozgrzewające zimowe herbatki i desery. Kawiarnia Cafe Cultura to świetna miejscówka na wieczór w Sopocie.

COŚ MOCNIEJSZEGO 

Pub 3 Siostry

adres: Powstańców Warszawy 6, Sopot

To już bardziej głośne i tłoczne miejsce. Warto go odwiedzić jeżeli wieczorem najdzie Cię ochota na drinka. Nasza znajoma, która mieszka nad morzem mówi, że w 3 Siostrach serwują najlepszą na pomorzu wódkę truskawkową.

6. A może kino?

W sobotni wieczór, głównie ze względu na pogodę nie chciało się nam już spacerować po mieście dlatego poszliśmy do kina. Była to nasza pierwsza wyjazdowa wizyta w kinie. Co prawda ceny biletów i popcornu pobiły wszystkie dotychczasowe seanse, ale film wspominamy do dzisiaj. Taki prosty, a zarazem nietypowy sposób na spędzenie czasu w Sopocie.

I tak upłynął nam czas spędzony nad morzem. Najważniejsza lekcja z tego wyjazdu jest taka, że wystarczy wolny weekend, aby wyrwać się z domu i pojechać nad Morze Bałtyckie. Nawet na jeden czy dwa dni. I nie ma co narzekać, że to daleko i że się nie opłaca. Myślę, że od tej pory częściej uda się nam wyrwać z południa i spędzić cudowny czas na północy Polski. Już nie mogę doczekać się cieplejszych dni. Wtedy na pewno w piątek po pracy, spakujemy koc i kilka niezbędnych rzeczy tylko po to żeby spędzić cudowną sobotę na plaży i całkowicie oderwać się od rzeczywistości.

I Ciebie również do tego namawiamy.

Już dzisiaj zapraszam Cię na kolejny artykuł, który pojawi się na blogu w piątek. W nim opowiem Ci o naszym nietypowym, darmowym noclegu nad morzem.

Do poczytania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *